Wiosna i lato 1999 roku upłynęły pod znakiem robót rozbiórkowych i porządkowych, czyli to, co zostało na dachu obory trzeba było rozebrać i wynieść na śmieci. W dalszej kolejności do rozbiórki nadawała się szopa i później stodoła. Po zdjęciu resztek dachu z obory okazało się, że trzeba wybrać i wywieźć jeszcze bardzo dużo słomy, starego drewna i piachu. Tak ok. 1 m na całej głębokości obory tj. na 60 m2, czyli 60 m3 śmieci zostało wyniesionych i wywiezionych do nieczynnej żwirowni na tyłach działki. Tym pracom porządkowym wydawałoby się nie będzie końca ...
Wreszcie można było zabetonować pozostałe po więźbie dachowej otwory i myśleć nad nową konstrukcją dachu. Tu kilka zdjęć z tego okresu - maj 1999:
We wrześniu tego samego 1999 roku pojawiła się zupełnie nowa drewniana więźba dachowa:
Podczas jej wznoszenia nie obyło się bez "pewnych trudności" z utrzymaniem równowagi przez tzw. fachowca - pana Maćka, który nagle i niespodziewanie spadł z belki stropowej na jeszcze miękkie oborowe klepisko. Nie muszę dodawać, że nic mu się nie stało, ponieważ był "pod wpływem" ... :-)
Jeszcze tej samej jesieni więźba została zabezpieczona ciemnym, przerobionym olejem samochodowym przed zimą ? wilgocią ? robactwem ? nie wiem :-( Nieistotne jest to dlaczego i przed czym, tylko najważniejsze, że zostało to zrobione (rękoma zaprzyjaźnionego syna kuzynki) jeszcze przed najzimniejszą porą roku. I dobrze, że taka pora roku u nas istnieje. Pora roku pozwalająca na zasłużony odpoczynek wszystkim "budowlańcom" przed kolejnym sezonem w "budownictwie odtworzeniowym".
Ale mi się podsumował refleksyjnie pierwszy rok naszej budowy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz