Jakiś dobry tydzień chodził mi po głowie zamysł napisania o wiejskim siedlisku, które znam od lat co najmniej ... czterdziestu pięciu ... siedliska, które "od zawsze" było w naszej rodzinie ... ale nie zawsze doceniane i szanowane, niestety ...
Przez ten czas najpierw przejrzałam i poczytałam dokładnie kilka różnych blogów, traktujących o remoncie i modernizacji takich starych domostw. Jest tego troszkę ... Czasem z podziwem, czasem z niedowierzaniem, że z takich ruin udało się odrestaurować lub wskrzesić do życia na nowo te cudeńka polskiej architektury wiejskiej ... a teraz myślę od czego zacząć? Czy od tego, że najstarsze zdjęcie, jakiego skan posiadam jest z lat 30 ubiegłego wieku? Czy może od opowieści Anny*) - ostatniej mieszkanki ...? Bezspornie powinnam zacząć od kilku słów historii.
Mianowicie rzeczone siedlisko w malowniczej wsi polskiej pod nazwą E...w jest w naszej rodzinie od lat. Jest to miejsce rodzinne mojej Mamy i Jej czterech sióstr. Tak się złożyło, że Mama najwcześniej, bo w wieku 17 lat opuściła dom rodzinny, przyjeżdżając do pracy w Łodzi. Pozostałe siostry zostały z rodzicami, a później, gdy zmarł dziadek Antoni*) (1951r.), tylko z mamą Anną. Bogna*), Barbara*) i Celina*) wyszły za mąż i też opuściły E...w. Z Anną pozostała córka Celina, aż do swojej śmierci w 1990r. Od tej pory siedlisko było zamieszkane stale tylko przez samotną babcię Annę do roku 2006, zaś dla pozostałych członków rodziny stanowiąc miejsce świetnego wypoczynku, relaksu i miłego spędzenia czasu na prawdziwym łonie natury, prawie nieskażonym postępem cywilizacji. Wystarczy wspomnieć, że elektryfikacja wsi została dokonana dopiero w 1969 roku, a sama pamiętam, też z tego okresu, kino objazdowe i pokazy filmów na prześcieradle w miejscowej szkole :-)
Gospodarstwa wiejskie E...wa w większości były małymi i ubogimi, rozdrobnionymi gospodarstwami rolnymi, gdzie przy bardzo małym zapleczu maszynowym i dostępie do nawozów, trudno było uprawiać rolę i żyć dostatnio. Najczęściej, ze względu na słabe zasoby ziemi ornej - VI klasa i nieużytki, uprawiano ziemniaki i żyto, gdzieniegdzie rzepak. Ogólnie nigdy wieś nie należała do bogatych. A obecnie, przy istniejącej nieopodal odkrywce węgla brunatnego w sąsiedniej wsi, podupada coraz bardziej - wyludnia się, a pola uprawne niszczeją, zamieniając się w ugory i jeszcze większe nieużytki.
Zatem nasze siedlisko, które mojemu synowi w 1998 roku podarowała jego prababcia Anna, było też bardzo zaniedbane. Przez ostatnie lata nie były prowadzone żadne poważniejsze naprawy ani generalne remonty. Stodoła i obora nie użytkowane od przeszło dwudziestu lat ledwo stały, dom tez chylił się ku upadkowi. Decyzja więc mogła zapaść tylko jedna - rozbieramy całą stodołę, dom jako tako naprawiamy, a po zdjęciu resztek dachu z obory, spróbujemy coś z niej wykrzesać. Zresztą wystarczy zerknąć na zdjęcia z tego okresu - pokazują stan techniczny całego siedliska:
|
dom mieszkalny, w głębi stodoła |
|
dom mieszkalny (widok od podwórka) |
|
obora, z prawej strony szopa na węgiel |
|
stodoła |
|
obora w środku, po prawo były kurnik |
|
obora w środku |
|
obora w środku, po lewo były chlewik |
|
stodoła (lewy sąsiek) |
|
stodoła (kalenica dachu) |
Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy ... ale jednocześnie w tych zabudowaniach tkwił jakiś potencjał, który na szczęście udało nam się dostrzec :-) ale oczywiście same zabudowania nic nie znaczą ... ważni są ludzie, tych zabudowań od lat mieszkańcy :-)
*) imiona zmienione celowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz